Pages - Menu

2.11.2014

o trudnym procesie haseł odtwarzania

Długo mnie tu nie było, prawie zapomniałam już hasła do mojego konta, ale na szczęście w porę (zanim straciłam ochotę do zalogowania) udało mi się je sobie przypomnieć.

W kwestii zapomnianych haseł - zapałałam ostatnio chęcią do produktywnego spędzenia części mego czasu, a mianowicie pracy nad moją magisterką. Posiadane książki przygotowałam, komputer włączyłam, pliki stosowne pootwierałam. Wydawać by się mogło, że wszystko zmierzało w dobrym kierunku - nic bardziej mylnego!
Nagle przypomniałam sobie o jeszcze jednej książce, która to wydała mi się niezbędna do mojej pracy. Był późny wieczór - realne szanse na wejście w posiadanie (chociażby tymczasowe) wyżej wspomnianej pozycji nie były, delikatnie mówiąc, zbyt wysokie. Ale usatysfakcjonowałaby mnie sama myśl, że ową książkę w najbliższych dniach zdobędę.
Uznałam, że poszukiwania najlepiej zacząć od biblioteki. Najpierw przejrzałam katalog tej położonej najbliżej mojego miejsca zamieszkania.
Niestety - bywam leniwa.
Niestety, czego się spodziewałam, książki w tym katalogu nie było.
Z westchnieniem weszłam na stronę Biblioteki Uniwersyteckiej, do której już mam trochę dalej i wyprawa byłaby zdecydowanie bardziej czasochłonna.
Pierwsze spostrzeżenie - zmienili wygląd strony. Brawo, stała się jeszcze mniej przejrzysta, niż była. Trudno coś takiego osiągnąć, ale jak widać, jak się człowiek postara, to wszystko jest w stanie skomplikować. No nic, jakoś przeżyję.
Kliknęłam w okienko logowania i... pustka w głowie. Tabula rasa. Zapomniałam hasła. Co więcej, zapomniałam co było loginem. Za to zaćmienie umysłowe obwiniam moją pracę, w której mam pierdyliard haseł, które zanim zdążę spamiętać, to już trzeba zmieniać.
Wiele prób musiałam przejść, zanim przypomniałam sobie, jaki to magiczny numerek był loginem do katalogu. Hasła za cholerę nie mogłam odtworzyć, musiałam zresetować. Myślę, że pierwszy lepszy haker złamałby je w czasie krótszym niż ten, który ja poświęciłam na próby zalogowania.
Gdy świeżutkie hasło przyszło na maila i książkę w katalogu znalazłam, stwierdziłam, że w sumie to przydałoby mi się ją mieć na własność. W znacznie krótszym czasie zamówiłam pożądany przedmiot na allegro.
Jednak cały proces wycieńczył mnie umysłowo i nie miałam już siły na pisanie pracy.

Wesoło się zapowiada ostatni akademicki rok.
A miałam dziś pisać o przeczytanych książkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz