- Podoba Ci się Twoja praca?
- Nie. Nie cierpię jej.
- To dlaczego robisz coś, czego nie lubisz, co nie daje Ci satysfakcji?
- Bo podoba mi się, że mi za to płacą. Mało płacą, swoją drogą, ale płacą. Nigdy w życiu nikt nie płacił mi za robienie czegoś, czego nie lubiłam robić. Rodzice nie podnosili mi kieszonkowego za sprzątanie pokoju, pomoc w domu czy na podwórku. Nie dostawałam kasy za siedzenie na fizyce w liceum ani za odrabianie zadań z matematyki. Nikt mnie finansowo nie wynagrodził za napisanie licencjatu, chociaż temat miałam okropny i męczyłam się okrutnie, żeby spłodzić te kilkadziesiąt stron. Za mieszkanie z bandą głupich i mocno imprezowych dziewczyn, co było najgorszym okresem w moim życiu, paradoksalnie to ja musiałam płacić.
Dlatego w pewnym sensie jestem pod wrażeniem, że oto robię coś, od czego mnie odrzuca i otrzymuję za to pensję. Pieniądze to nie wszystko, ale jeśli mam do wyboru przez dwa miesiące, jedyne trzy razy w tygodniu, robić coś i dostać za to kasę, mimo że tego nie lubię, albo siedzieć w domu i zamulać, że chciałabym sobie kupić szpilki na wiosnę, ale nie mam kasy, to zaciskam zęby, uśmiecham się i wykręcam kolejne numery na służbowym telefonie.
______________________________
* urolog - neologizm utworzony przeze mnie na potrzeby tego bloga; kontaminacja słów "urojenie" i "dialog"; na określenie wymyślonych dialogów, które toczę sama ze sobą do momentu, aż zdam sobie sprawę, że to nienormalne (nie mylić z lekarzem, tym od moczu).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz